Eko
0

7 lipca 2016

7 godzin wychodzenia i 4 godziny jazdy

Po nieprzespanej nocy (brzuch i zęby Kosia) „Maaaammmmmoooooo!” Tysia. Jest 5.45 nad ranem.
-Tak, synku?
-Czytamy!
-Ok, ale czytamy 2 książeczki i idziemy spać.
-Dobrze.

IMG_9277

Po przeczytaniu dwóch książeczek.
-Nie chcę spać, wstajemy!

On ochoczo, ja zwlekam się z łóżka.
-Bawimy się!

IMG_9270

Zasypiam nad kawą. Bardzo poranną. A miałam iść na trening. Wkracza ciocia Ala.

-Tysiu, przynieś samochody, zatankujemy!

Przynosi mi poduszkę. Zasypiam w salonie sama nie wiem, kiedy. Co mi tam trening, chcę spać! Przez sen słyszę, jak Paweł bawi się z Tysiem, jak ktoś robi kolejną kawę.

IMG_9276

Budzi mnie Momo: Pańciu, spacer!

Ratunku! Idziemy do lasu. Dobrze, że trochę się zdrzemnęłam.

Wracamy, głodny jest Kosma. A plan był taki, że po porannym karmieniu, znikam na 60km roweru.

IMG_9282

Nakarmione całe towarzystwo. Nie wiadomo, kiedy robi się południe. Tytus zasypia mi na kolanach podczas lunchu. Odłożony do łóżeczka. Kosma znowu głodny. Jest 13ta…

Idę na rower! Chcę wjechać na przełęcz, ale nie wiem, co TA przełęcz oznacza. Po drodze okazuje się, że to fragment odcinka Tour de France. Próbuję! Zaraz zemdleję, ale widoki takie piękne, że nie odpuszczam. 22km na liczniku, muszę wracać, pod domem będą 44, to jeszcze zostanie mi 16.

IMG_9260

Minęły 3h od kiedy wyszłam, wciąż zostało 16km, ale zawijam, bo… Kosma głodny.

IMG_9274

Karmię, wsiadam znowu na rower. Po dawce endorfin (Boże, jak tu pięknie!), adrenaliny (52km/h w dół po górskich serpentynach) ta 16-tka to czysta przyjemność i nagroda.

IMG_9285

Warto było czekać 7h na wyjście z domu, żeby pojeździć prawie 4! Przewietrzyła mi się głowa. Bezcenne!

IMG_9279