Miało być kulinarnie, ale jakoś nie mogę bez tych widoków… Przed śniadaniem obowiązkowy spacer wokół jeziora i pływanie. Mój pies okazał się foką. A nawet foczydłem… To już oficjalne.
Czas na śniadanie. Zdrowe, energetyczne, według diety strukturalnej opracowanej przez doktora Bardadyna. Maximum składników odżywczych, witamin i minerałów, minimum chemii i przetworzonej żywności. Koktajl pomarańczowy z suszonymi morelami i orzechami, do tego kanapki z pastą z soczewicy. Pyszne? – to za mało! Przepyszne.
Teraz mogę już spokojnie zagapiać się bez końca. W takim miejscu zawsze zwalniam. Bezcenne.
Przypomniała mi się książka Wojciecha Eichelbergera „Zatrzymaj się”. Tu byłoby łatwiej rozpocząć pożegnanie z bezsensowną gonitwą. Nie tylko myśli.
Zgłodniałam. Lunch!
Kontrargument dla wszystkich moich kolegów, którzy twierdzą, że „zdrowo” jest synonimem „nie do zjedzenia”. Kotlety z fasoli na kaszy gryczanej, otulone sałatką z cykorii i pomidorów. Dawka energii do wieczora i kolejnego pływania.
Jeszcze więcej relaksu? Proszę bardzo: www.afrodyta-spa.pl Dobranoc.