Tyśka nigdy nikt nie pomylił z dziewczynką. Nawet kiedy zasuwał z różowym wózkiem z lalką, robił to tak, że… nie było wątpliwości, kto kieruje. A właśnie: kierowanie.
Smyk regularnie bywa kierowcą „tambusu”, a ja regularnie obawiałam się, że nie odnajdę już kluczy do domu albo mieszkania. Fabryka Wafelków przyszła z ratunkiem! I nie jednym kluczem, ale całym pękiem. Są kolorowe i wydają dźwięki klaksonu samochodowego, zapalania silnika czy dzwonka.
Teraz podróżują z nami wszędzie i służą do otwierania wszystkiego: drzwi, auta, śmieciary-zabawki, czasem nawet klocków.
A kiedy klucze zgubią się w ciemności? Tysiek nie idzie na łatwiznę, tylko chwyta ekologiczną latarkę, której nie trzeba ładować ani zasilać baterią, i z jej pomocą poszukuje zguby.
Moje chłopaczydło!