Każda mama to przeszła. Najpierw sweterek, potem spodenki, buciki, kurtka, czapka, szalik, rękawiczki, na końcu wózek i można iść na spacer. Uffff!
Baaam. Bucik leży. Trzeba znowu założyć…. Baaaam. I znowu… Powrót do domu. Bucików brak. Albo został jeden.
Tych bucików tak łatwo nie zdejmie ani niemowlę, ani większe dziecko. Do raczkowania, chodzenia i ocieplenia małych stópek.
Wszystko zaczęło się w Nowej Zelandii, gdzie państwo Bennet nie mogli znaleźć wygodnych i lekkich butów dla 9-miesięcznej córeczki Chloe. Nie znaleźli, więc wyprodukowali sami. Dziś najlżejszy bucik dla malca waży zaledwie 20g!
Wygodne, lekkie i bardzo przyjazne środowisku – wykorzystane w produkcji barwniki bazują na… wodzie. Bobuxy (link aktywny) nie zniekształcają stóp i nie sprawiają, że malec chce je od razu z siebie zrzucić.
W bucikach, a prawie boso, bo filozofia marki bazuje na tym, że najzdrowsze dla małej stopy jest zasuwanie boso.