Eko
0

11 maja 2017

Sportowe dziecko

Niestety, znam takich rodziców. Widziałam ich nie raz. Często z porządnym, piwnym brzuszkiem. Przekonani, że zrobią z synka drugiego Roberta Lewandowskiego. Nieważne, że sami na sporcie nie byli od podstawówki. Nieważne, że aktywność fizyczną od lat znają tylko z telewizji. Prowadzą dziecko na zajęcia. I byłoby wspaniale i chwała im za to, gdyby nie fakt, że…

Podniesiony głos: Jak tego nie zrobisz, więcej tu nie przyjdziemy! Powtarzaj! Skup się! Jeszcze raz!

Sportowe dziecko

Starają się wyręczyć trenerów. Są od nich mądrzejsi (przecież oglądają mecze). Nie trenują, tylko TRESUJĄ dziecko, które (jestem przekonana!), jak tylko będzie mogło wymigać się od treningu, zrobi to z dziką rozkoszą. Bo to nie przyjemność, ale przymus pod czujnym okiem zdesperowanego rodzica, któremu w sporcie nie wyszło.

Sportowe dziecko

Typ drugi: Moja córka zostanie drugą Agnieszką Radwańską. Treningi sześć razy w tygodniu. Jak to możliwe, że nie wychodzi?!  Przecież zainwestowałam w to tyle pieniędzy! Znowu przegrała na zawodach?!

Sportowe dziecko

Bezsensowna presja i oskarżanie wszystkich wokoło. Na pewno trener zły, a dziecko też się nie przykłada.

Sportowe dziecko

Sama trenowałam kiedyś lekkoatletykę. Przez 5 lat. I… skutecznie zniechęciło mnie to do biegania na kolejnych piętnaście lat. Nie było w tym radości i lekkości. Była rywalizacja porównywanie, chory wyścig.

Sportowe dziecko

Będę się upierała, że sport powinien być dla dzieci frajdą, zabawą. Będę się upierała, że przykład idzie z góry. Rodzicom, którzy sami przesiadują przed komputerami albo telewizorami, trudno będzie przekonać dziecko, że bieganie, piłka, tenis są OK. Będę się upierała, że siłą się nie da. Słyszałam kiedyś jedną mamę, która wysyłała synka na tenis, choć mówił jej, że tego nie znosi. Ona: Nie wie, co dla niego dobre!

Sportowe dziecko

Ratunku, nie tresujmy dzieci. Pobawmy się z nimi. Pokażmy im, że sport to frajda. Sport można pokochać. Sport jest milion razy fajniejszy od szklanego ekranu, ale nie próbujmy realizować po latach niezrealizowanego kiedyś planu zostania wybitnym sportowcem. Zamiast tego pójdźmy z dziećmi na piłkę, basen. W końcu polskie dzieci tyją najszybciej w Europie! Wyprowadźmy je na podwórko. Pozwólmy ich chodzić po drzewach i wisieć głową w dół na trzepaku.

A jeśli jakiś smyk rzeczywiście ma smykałkę do sportu, a my chcemy mu pomóc, sprawdźmy, czy jego sportowe predyspozycje są bardziej „siłowe” czy „wytrzymałościowe”. Dużo można wytrenować, ale trudno oszukać geny. No właśnie, badania genetyczne mogą nam podpowiedzieć, w jakim sporcie dziecko ma większe szanse. Ulga dla dziecka, wiedza dla rodzica.

Sportowe dziecko