Polka? Tak, nazywa się Elżbieta Wysoczańska i przez lata pracowała z najlepszymi naukowcami, ciągle podnosząc im poprzeczkę. Cel? Wykorzystać to, co najlepsze w naturze, połączyć z najnowszymi odkryciami biotechnologii i wyselekcjonować najczystsze i najbardziej innowacyjne składniki aktywne. A potem zastosować je w kosmetyce.
Tak powstała marka bez kompromisów. Elizabeth Visoanska. Czyli do 93% składników naturalnego pochodzenia i 13 opatentowanych technologii.
Gdzie naukowcy madame Wysoczańskiej szukali aktywnych składników? W glonach z afrykańskiej pustyni, w uczepionym skał koprze morskim, w brunatnicy z Antarktydy, w szarotkach z górskich szczytów, drobnoustrojach żyjących na głębokości 3 tysięcy metrów i włóknach dostojnych baobabów, zawierających pokaźny procent składników przeciwutleniajcych, 65 razy skuteczniejszych od witaminy C!
A to wszystko bez parabenów, silikonów i chemicznych zapachów. Przetestowałam w http://www.kormoran-rowy.pl/ To działa! A zabiegi są tak przyjemne, że… zasnęłam 🙂