Kocham biegać w nowych miejscach. Jak podróżuję, to z butami do biegania. Lądują w torbie jako pierwsze. To gwarancja innego zwiedzania. Widzę więcej, więcej chłonę, więcej zostaje w środku. Najlepsza pamiątka. Zapachy. Doznania. Obrazki w serduchu.
Zanim na świecie pojawił się Tysiek, ciągle słyszałam, że przez pierwsza dwa lata będę miała szlaban: na wyjazdy, podróże, bieganie.
Dziś uśmiecham się do tych komentarzy. Już wiem, że dziecko to nie przeszkoda, a piękna przygoda. Na całe życie. Przygoda, którą możemy przeżywać razem.
Tak było teraz. Spakowaliśmy wózek do biegania i ruszyliśmy razem do Buenos Aires, żeby z Pawłem i Tysiem spędzić tydzień, zanim pojadę relacjonować Rajd Dakar. Łapaliśmy oddech…
Terrain Mountain Buggy sprawdził się w terenie. I w samolocie! Składa się jak spacerówka, więc mogliśmy go oddać już w rękawie. Kiedy malec spał, rozkładaliśmy oparcie na płasko, kiedy oglądał świat – siedział jak król na tronie.
Daszek można dowolnie przesuwać, żeby maluchowi nie świeciło słońce i żeby miał mnóstwo świeżego powietrza. Wózek zdał test na 6-tkę!
A my spędziliśmy aktywnie czas. Dzięki, Paweł! Dzięki, Tysiu! Dziś już do Was wracam, hurrra!