Często słyszałam hasło „hotel przyjazny dziecku”, ale w Świeradowie-Zdroju zrozumiałam, że to nie są puste słowa. Często widziałam napis Baby SPA, ale zawsze podchodziłam jak do jeża. Niepotrzebnie, bo okazuje się, że to może być ogromna frajda.
Tysiek nie chciał wychodzić ze śmietankowej kąpieli, którą rozkoszowaliśmy się razem, a pani masażystka tak go zagadywała (kąpiąc w umywalce jego ukochaną krowę i dając jej pić), że prawie udało jej się zrobić mojemu synkowi masaż na odżywczym maśle Shea. W tym czasie ja sama też miałam solidny masaż pleców.
Przydał się, bo Tytus ma wiecznie naładowane baterie i z kąpieli biegnie na plac zabaw, a z placu zabaw najchętniej na basen. Z basenu na zjeżdżalnię i tak w kółko. A ja, dziadek, babcia, tata, ciocia za nim. Na zmianę, a i tak jesteśmy wykończeni 🙂
Świeradów-Zdrój to uzdrowisko z mineralnymi wodami i przyjaznym klimatem. Kojarzy Wam się wyłącznie ze średnią 70 +? Nic bardziej mylnego!
To miejsce naprawdę aktywnego wypoczynku. Genialne trasy rowerowe, piękne Góry Izerskie, gdzie Tytus uczył się zbierać jagody i kilometry spacerów.
A do tego ładny kawałek historii. Tam, gdzie dziś mieści się Cottonina Villa & Mineral SPA Resort w 19-tym wieku była willa właściciela fabryki bawełny. Stąd nazwa hotelu i jazzowego Cotton Club, gdzie wieczorami można posłuchać dobrej muzyki.
Na pewno tu wrócę. Może rowerem? 🙂