…kiedy za oknem takie widoki?! Po nocy spędzonej na tajnym biwaku motocyklistów (dwustu kierowców na podłodze pod jednym dachem :), po regularnych pobudkach serwowanych przez chrapnięcia potwora z Loch Ness (jeden z motocyklistów), po kilkugodzinnym sterczeniu przy Cyrilu Depres, żeby raczył skomentować wymianę silników z Markiem Dąbrowskim (nie raczył) nie byłam wyspana. Przede mną cztery godziny w samochodzie z Cachi do Salty, stamtąd już samolot na kolejny dakarowy biwak. Myślałam, że bez onomatopei w roli głównej, zapadnę w błogi sen. Ale za oknem były takie cuda, że… nie zmrużyłam oka! Ok, zmrużyłam, na chwilę 🙂