Eko
0

20 czerwca 2013

Co ja biorę?

Dziś kolejna osoba zapytała mnie: „Sadzia, co ty bierzesz, że masz tyle energii?! Chcę to samo!”.

Odpowiadam…

quinoa

Quinoa, czyli komosa ryżowa. Gotuje się kilka minut: można tylko w gorącej wodzie, można dodać przecier pomidorowy (najlepiej domowy). Ja dorzucam jeszcze dwie stołowe łyżki siemienia lnianego. Kiedy quinoa jest już miękka, wrzucam gotowaną pietruszkę i seler, ale mogą być dowolne warzywa.

Przyprawiam moją ukochaną solą z przyprawami z wyspy Noirmoutier w Bretanii. Zamiennik: zwykła, gruboziarnista sól morska z dowolnymi przyprawami.

Do tego koniecznie: orzechy, pestki dyni/słonecznika albo migdały zmiksowane z olejem budwigowym (kupicie w aptece) i wszystkimi świeżymi ziołami, jakie znajdziecie w kuchni (ja miałam: szałwię, miętę, bazylię i rozmaryn).

orzechy

Jeśli jeszcze Wam mało, całość możecie delikatnie polać olejem budwigowym.

olej lniany

Takie danie to znakomita dawka energii na ładnych parę godzin.

Do picia? Domowa lemoniada, czyli woda, wyciśnięta cytryna i syrop z agawy zamiast cukru.

MNIAM!

lemoniada

Spróbujcie 🙂