Tyle się teraz mówi o rozwoju osobistym. O równowadze duszy i ciała. O pokonywaniu lęków i ograniczeń. O wykorzystywaniu swoich mocnych stron. O jakości życia.
Każdy chciałby dostać własną instrukcję obsługi, w której byłyby zapisane wszystkie predyspozycje: co wolno, a czego nie powinno się robić. Jak wykorzystać swój potencjał. Jak maksymalnie wykorzystać możliwości, nie niszcząc zdrowia. I jak zapobiec ewentualnym problemom.
Teraz już nie ma miejsca na tajemnice. Naszymi coachami są nasze geny.
Jako mama pokonywałam maratony w Londynie, Nowym Jorku, a nawet ½ Ironmana w Gdyni. Wcześniej zrobiłam to w trzecim miesiącu ciąży. Nie z brawury czy chęci udowodnienia sobie, że dam radę. Przyjaźnię się ze sportem i miałam świadomość tego, co mogę, a czego nie. Wszystko skonsultowałam z lekarzem.
W genach zapisane są nasze predyspozycje. Nie tylko chorobowe. Można zbadać skłonności dziecka do nauki: czy ma predyspozycje do dysleksji, problemów z koncentracją, czytaniem, ale też, jak duża jest jego kreatywność, inteligencja emocjonalna i jak pokierować rozwojem, żeby nauka w szkole przyniosła więcej pożytku niż szkody.
Można sprawdzić możliwości sportowe i dobrać najbardziej odpowiednią dyscyplinę. Zdarza się, że wielogodzinne treningi nie przynoszą efektu. Nie każdy przecież ma predyspozycje do uprawiania tych samych rodzajów aktywności fizycznej. Talent do pływania lub biegania ma swoje źródło w genach. Badania genetyczne mogą pomóc odkryć przyszłego mistrza już we wczesnym dzieciństwie.
Nietolerancje pokarmowe – dzisiaj tak powszechne – także są zapisane w genach. Niektórzy mogą wszystko. Bez konsekwencji. Inni zmagają się z nieprzyjemnymi dolegliwościami, których można uniknąć. Trzeba tylko wiedzieć, co nam szkodzi.
Mężczyźni mają predyspozycje do innych chorób niż kobiety. Indywidualne badania genetyczne pokazują, jak dbać o zdrowie, żeby cieszyć się długim i dobrym życiem.
Pewne obciążenia nie muszą już przeszkadzać nam w rozwoju. I znowu: trzeba tylko je poznać.
Gdzie znaleźć osobistą instrukcję obsługi? W ENEL-SPORT. I choć na co dzień instrukcji obsługi nie znoszę, tę moją przeczytałam od deski do deski.