Eko
0

14 października 2016

Historia pewnego Łeeeeee

Kuna poszedł na urodziny przyjaciela. Koś już spał. Został tylko Tyś.
22-ga. Już po czytaniu bajki, zasypiamy.
-Łeeeeee, łeeeeee, łeeeeeee.
Obudził się Koś. Za wcześnie.
-Tysiu, uśpię braciszka i wracam, ok?
-Dobra, tylko zostaw otwarte drzwi, bo nic nie będę widział.

Historia pewnego Łeeee - Tysiek

Łeeeeeee narasta.
Biorę łeeeeee na ręce.
O matko, ale przeciekła mu pielucha.
Hmn, to nie pielucha.
I nie przeciekła. Za to śpiochy, materac, prześcieradło całe mokre.
Paweł nie założył Kośkowi pieluchy.
Brawurowo, jak na 1/2 roczniaka 🙂
Zapomniał…
A tak się cieszył, że szybko poszło mu przewijanie 🙂
No dobra, przewijanie.
Łeeeee nie lubi.
Przebieranie.
Łeeeee zdecydowanie nie lubi.
Mleko.
Łeeeeee lubi, ale się wierci.
Rozbudzony Łeeee nie chce spać.
Śmieje mi się w twarz i gapi wielkimi gałami.
-Kosiu, tak nie można, idziemy spać – tłumaczę jak wariatka.
Łeeeee w ryk.
Pozycja horyzontalna – ryk.
Smok – ryk.
Kochany Tysiek zasnął i się nie budzi.
Łeeeee się rozkręca. Ani myśli o spaniu.
Bujaczek, a ja zrobię porządek z mokrym łóżeczkiem.
W suchym Łeeee też nie chce spać.
Jeszcze raz karmienie.
Jeszcze raz nie działa.
-Kosiu, to nie jest ładne zachowanie – co ja gadam?!

Historia pewnego Łeee - Kosiek

Łeeee ląduje na macie. Może się pobawi i zmęczy?
Mija druga godzina balangi Łeeee. Najwyraźniej postanowił pójść w ślady taty.
Północ. Łeeeee łaskawie zgadza się na pozycję mniej niż pionową. Smok – znowu ryk.
Matulu!
Bujanie. Łeeee zaczyna śpiewać przed snem. Zasypia. Kładę go do łóżeczka. Ufffff.
Patrzę na zegarek. Już nic dziś nie zrobię.
Wraca Paweł: -Ale jestem zmęczony, idę spać.
Sadzia ma ochotę zrobić Łeeeeeeeeee!
Zamiast Łeeeee śmieję się z tych moich chłopaków. Dobranoc.