Dziś nawet sobie nie wyobrażam, że moglibyśmy inaczej.
Kiedyś oczywiście nas straszyli, że z przyjściem dzieci na świat skończy się życie wagabundów, maratończyków i powsinóg.
Strachy na lachy! Wszystko jest w głowie! I rozsądek (nie polecę z noworodkiem do Puszczy Amazońskiej i nie wystawię go do słońca na Atacamie), i decyzja, że chcę zaryzykować. Cóż, nie poleżę pod palmą i nie przeczytam czwartej książki z rzędu, ale…
Uwielbiamy pokazywać dzieciakom świat i uwielbiamy, kiedy one nas tego świata uczą.
Nie jesteśmy wybitnie wyspani, ale kiedy już uda nam się wyrwać na sport, radocha jest podwójna!
I jak tu nie podróżować z dzieckiem!
Tym razem wybraliśmy się do doliny Senales i urokliwego Maso Corto, gdzie kończy się droga i zaczyna natura 🙂