To nie jest film o niepełnosprawności. Ani o ułomności. To film o tych, którzy często widzą więcej od nas, chociaż są… niewidomi. O tych, którzy słyszą to, co my zazwyczaj przegapiamy. Film o sile wyobraźni i o tym, że warto chcieć.
Reżyser Andrzej Jakimowski kolejny raz uwodzi mnie swoją wrażliwością. Uważnością. Delikatnością. Zrobił tak „Sztuczkami” (Złote Lwy na Festiwalu
Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni) i filmem „Zmruż oczy” (trzy
Polskie Nagrody Filmowe Orzeł).
Zaczarowała mnie muzyka Tomasza Gąssowskiego (stały zespół reżysera razem z autorem zdjęć Adamem Bajerskim), bo ona znaczy tu więcej niż w innych filmach. Często gra pierwsze skrzypce. Pierwszoplanową rolę. A jednak nie zagłusza aktorów. A to sztuka. Nie tylko sztuczka.
W końcu zdjęcia. Leniwe. Mieniące się w słońcu. Pachnące Lizboną. Subtelne jak temat, który ilustrują.
„IMAGINE” to film dla nas. Tych wszystkich, którzy nie potrafimy się zatrzymać. Patrzymy i nie widzimy. Słuchamy i nie słyszymy.
Tymczasem przed nosem może nam przepływać gigantyczny statek pasażerski. Kto przegapił?