Niby to wiem, a za każdym razem mnie zaskakuje. Niby to oczywiste, a zawsze jest odkryciem. I zawsze obserwuję to z czułością i wdzięcznością.
Wdzięcznością za to, że to takie proste. Takie naturalne. Organiczne.
Podczas wyborów Zabawki Roku z portalem zabawkowicz.pl wszyscy jurorzy już wiedzą, że jeżę się na elektroniczne zabawki, gadżety i aplikacje. To nie moja bajka, ale chcę też wierzyć (i wierzę!), że to nie musi być bajka dzieci. Nie, nie jestem naiwna. Wiem, jak teraz funkcjonują smyki, ale też wiem, że tak nie musi być. Słabo mi się robi, kiedy w hotelach widzę rodziców zajętych śniadaniem i dzieci zajęte… laptopami! Przecież są wakacje i każdy potrzebuje spokoju?! A może wakacje to czas rozmowy z dzieckiem, zauważenia jego potrzeb, rozmowy? Wspólnego śniadania, a nie siedzenia obok siebie w swoich hermetycznych światach. Dlatego nie głosuję na elektronikę, ale na zabawki, które wymagają wyobraźni, interakcji, współdziałania. A już najchętniej na zabawki, które wyprowadzą dzieci na dwór. Konstrukcja do wspinania, rower, hulajnoga. Proszę bardzo!
Kiedy wyjeżdżamy gdzieś w naturę okazuje się, że żadne zabawki nie są potrzebne. Wystarczy patyk, kamień, rzeka. Dziś przez dobre 45 minut Tytus układał wieżę z kamieni i pytał, czy strażacy je zabezpieczą, żeby nie spadły na przejeżdżające samochody. Samochodem byłam ja. To wszystko po opowieściach, że w górach skały są oplecione metalową siatką, żeby spadające kamienie nie wylądowały na drodze.
Kosiek przez godzinę może zbierać patyki i kamyki i wrzucać je do rzeki. Albo układać, przekładać, przenosić.
-Mammmo, jaki piękny dzień! – woła Tytus, patrząc w niebo.
A Kosma pokazuje na przelatującego ptaka i opowiada: Oooooooo!
Niby to wszystko oczywiste, ale jak łatwo o tym zapominamy. Jak szybko umyka nam, że dzieci nie potrzebują zabawek, ale nas. Czasu. Uważności. Spojrzenia. Wtedy tak pięknie słuchają i uczą się świata.
-Czy mogę zerwać ten listek?
-Nie, bo już nie urośnie i będzie mu przykro.
-OK!
Tytus zauważa kwiaty, mech, sarny. To jego świat. Naturalny. Na szczęście! Na szklany ekran ma jeszcze czas, choć – mam nadzieję – nie będzie dla niego ważny, tak jak dla nas jest zupełnie zbędny.