Czołem matki karmiące, lulające i utulające!
Koś: Mammmmo!
Przychodzę. Temperatura.
-Piiiić! (dostał)
-Sikuuuu (poszliśmy)
-Piiiiić! (dostał znowu)
Przytulanie, zasypianie (a przynajmniej mnie się tak wydaje)
-Pies! (idę po ukochaną przytulankę).
Zasypiam (ja, bo Kosma nie)
-Pić! (znowu woda)
Przykrywam nas kocem.
-Siku! (załatwione)
-Masło! (opad rąk, śmiech w duchu i łyżeczka masła)
-Kot! (druga przytulanka)
-Buju, buju! (kładę go w huśtawce)
-Zimno!
-Chcesz drugi kocyk?
-Tak! (przynoszę)
Zasnął (słyszę, jak panowie myją klatkę schodową i posypują chodniki solą)
Zasnął. Uff. To tylko 1h45min. Spaaaać! (to ja)
Przenoszę go z huśtawki do łóżeczka.
-Piiiiić! (nie wierzę!)
Czekam.
-Piiiiić! (a jednak to nie przez sen)
-Tam! (pokazuje na kuchnię, dostaje wodę)
-Siku! (nie żartował)
Chodzę z nim po mieszkaniu. Zamyka oczy. Odkładam do łóżeczka, przykrywam, śpi.
Życie jest piękne. Można się wyspać między kolejnymi pobudkami.
Powodzenia i dobranoc!