„Sztuka jest tym, co widzisz” – to motto duńskiej pracowni MALERIFABRIKKEN, która powstała… z frustracji. Frustracji tym, że na zakup nowoczesnego skandynawskiego malarstwa mogą sobie pozwolić najbogatsi.
Jak to zmienić? Stworzyć kolekcję dzieł, które będą w regularnej, katalogowej sprzedaży. „Trochę jak grafiki – powielane, ale zachowujące to, co najważniejsze – unikatowy charakter i to, że zostały stworzone ręką prawdziwego artysty”, tłumaczy Laurence Muller, która prowadzi pracownię MALERIFABRIKKEN i która przyjechała ostatnio do Warszawy.
Kolekcje MALERIFABRIKKEN regularnie się zmieniają, choć są obrazy, które cieszą się taką popularnością, że nie znikają z katalogu od 15-tu lat. Ale to wcale nie oznacza, że są takie same. „Nie będzie dwóch identycznych”, obiecuje Laurence Muller. Za każdym razem artysta maluje do nowa, zmienia barwy, odcienie.
Obrazy MALERIFABRIKKEN znajdziecie na http://millyhome.com/ Za sprowadzenie ich do Polski odpowiada para skandynawsko-zakręconych pasjonatów (na zdjęciu z Laurence Muller): Żaneta i Marcin Geltz.