Dwoje małych dzieci, mały pies i… teraz ten mały skrzydlak. Zderzył się z naszym oknem. Boję się ptaków, ale co miałam robić: odwróciłam na brzuszek, napoiłam kropelkami wody i czekałam aż się otrząśnie. Odpoczął, zdrzemnął się i chciał odfrunąć. Spróbował. Niestety, skrzydełko okazało się być uszkodzone, więc spadł z balkonu. Akcja ratunkowa, bo na dole koty. Pudełko i do weterynarza. Weterynarz zamknięty: Francja, góry, w w weekend się odpoczywa. No to mamy małego pacjenta na stanie. Łapiemy mu muchy i poimy wodą. Malec bardzo chce żyć. Trzymaj się, Misia (imię wymyślili chłopcy), dasz radę. Na razie masz domek w łazience. Z dała od Mimi i kotów.