Kiedy zobaczyłam film MIŁOŚĆ, z radością pomyślałam, że nie tylko dokumentalny, muzyczny „SUGAR MAN” sprawił, że w kinie ani razu nie spojrzałam na zegarek. Tak, nie przepadam za dokumentami na dużym ekranie. Może dlatego, że są dla mnie zbyt intymne. Że prawda wymaga mniejszej przestrzeni. Oswojenia. Przynajmniej dla mnie.
Tymczasem – znowu pozytywne zaskoczenie. MIŁOŚĆ w reżyserii Filipa Dzierżawskiego broni się i historią i muzyką, i szczerością. Nie jest przesłodzona i przestylizowana. Jest jak oni: raz śmieszna, raz sentymentalna, raz zazdrosna, innym razem – nieprzewidywalna.
https://www.youtube.com/watch?v=QFTShcSNAWU
Oni to pięciu znakomitych muzyków, którzy dorastali (nie tylko muzycznie) w jednym zespole. Tymański, Trzaska, Możdżer, Olter, Sikała. Jacy są lub byli? Co ich kręciło? Co wkurzało? Z czym sobie nie radzili? No i co, poza jazzem, grało im w duszy i na scenie?
Naprawdę warto zobaczyć. I posłuchać. Kawał historii świetnej polskiej muzyki. MIŁOŚĆ w kinach od 9 sierpnia.