Można tam dostać zawrotu głowy. Tyle zapachów. I to jakich! Słodki pieprz, imbir, skóra, drzewo sandałowe, limonka, grapefruit, paczuli.
Czułam się jak w laboratorium: fiolki, szklane naczynia, miarki… Odkrywałam to, co chciały schować przede mną zapachy. Frajda. I zabawa.
Co z tego wyszło? Coś mojego. Prywatnego. Skrojonego na miarę. Znajomi pytają: „Co to? Skądś znam”. Figa z makiem! Znaczy bez figi i bez maku. Po prostu: NO SWEET.
Lubicie namieszać? Możecie pod okiem, o przepraszam – pod nosem! – wykwalifikowanych perfumiarzy stworzyć swój własny zapach. Mnie pomagał Michał Jeger. Dzięki!