Santiago de Chile. Plaza de Armas, centralny plac miasta. Katedra, kawiarnia, wróżki, wrzeszczący kaznodzieja próbuje naprawiać świat. Trochę wariatów, turyści, bezdomni, wykluczeni. Niezła mieszanka. A po środku stoliki. Spokój, skupienie, cisza. Czas płynie wolniej.
Staruszek gra z pięciolatkiem. Rowerzysta nie zdążył nawet zdjąć kasku. Urocze. Szach-mat.
Lubię to miasto. Mam nadzieję, że kiedyś tu wrócę.