W Brazylii są na każdym kroku. Za grosze. Pyszne. Kiedyś uratowały mnie w Azji, kiedy zatrułam się jedzeniem i prawie zemdlałam w knajpie na ulicy. Kiedy moi przyjaciele-podróżnicy zauważyli, co się dzieje, natychmiast poprosili właściciela, żeby przyniósł dwa orzechy kokosowe i – tonem nieznoszącym sprzeciwu – rozkazali: „Pij!”. Nie mogłam nic przełknąć, ale się zmusiłam. Mleko kokosa (tak naprawdę jest jak woda) jest bardzo zasadowe. Na żołądek działa lepiej od niejednego leku. Znakomicie gasi pragnienie. No to idę pobiegać, a w nagrodę… kokos! Bardzo eko 🙂