Miał być jak Bob Dylan. Nie, miał być lepszy. Ale przepadł bez wieści.
Miał zrobić zawrotną karierę w Stanach Zjednoczonych. Ale zrobił w RPA.
Zrobił, ale nic o tym nie wiedział. Przez kilkadziesiąt lat.
Przez tyle samo lat świat był przekonany, że zginął śmiercią godną artysty. Podpalił się na scenie albo przedawkował.
I pewnie do dziś byłaby to wersja obowiązująca, gdyby nie dwóch jego zagorzałych fanów, którzy postanowili odkryć tajemnicę, nurtującą ich od lat.
Co odkryli?
http://www.youtube.com/watch?
22/02 do naszych kin wchodzi „SUGAR MAN” – rewelacyjny dokument o tym, że życie pisze swoje scenariusze. Tak przewrotne, że nie wymyśliłby tego najbardziej zakręcony filmowiec.
Ten film nie jest słodki (ok, trochę był, w końcu obejrzałam go w Tłusty Czwartek z pączkiem w dłoni), chociaż…
Przyjemnie słodko siedziało mi się w fotelu. Słodka była świadomość, że pokora bywa nagradzana. Słodki jest smak zwycięstwa, bo „Sugar Man” zgarnął już kilka prestiżowych nagród na międzynarodowych festiwalach. Trzymam kciuki za Oskara w kategorii DOKUMENT.