Też tak macie, kochane mieszkanki wielkich miast, że budzicie się i macie wrażenie, że jesteście spóźnione? I nie wynika to wcale z faktu, że budzik zadzwonił za późno albo zapomniałyście, że pierwsze spotkanie zaczyna się przed odprowadzaniem dzieci do przedszkola. To poczucie wynika z rytmu miasta. Rozpędzonego, wymagającego, roszczeniowego wręcz.
Pewnie dlatego tak często z niego uciekam. Pewnie dlatego biegam w naturze, a nie na siłowni. Pewnie dlatego staram się pamiętać, żeby spojrzeć w niebo albo zagapić się na spadający liść.
Trudno o #slowlife w zagonionej metropolii. Ale… dlaczego nie spróbować?
Spróbować zwolnić, znaleźć chwilę dla siebie, odłożyć telefon.
Wypić kawę bez sprawdzania maili i pójść na pazury (uwielbiam to określenie mojego Pawła), żeby poprzeglądać kolorowe gazety.
Zasnąć na masażu, poczuć maseczkę owsianą na twarzy albo skorzystać z najnowszych maszyn med-tech, które sprawiają cuda i na pewno poprawiają samopoczucie tym, którzy nie mają czasu na trening.
Ja mam taką swoją oazę: SPA w rytmie miasta. Miejsce, gdzie zawsze dostanę uśmiech i pyszne espresso. Gdzie moje włosy pójdą na… botox (genialnie odżywia, nabłyszcza, wygładza), a ja odpłynę w kapsule z maską na ciele.
Miejsce, gdzie jest nie tylko super profesjonalnie, ale też po prostu estetycznie i ładnie. Przestrzennie i jasno.
Jeśli więc marzycie o chwili oddechu, zajrzyjcie do SPA & BEAUTY CLINIQUE L’ÉCHAPPÉEE BELLE.