Po najlepszym początku dnia, ruszamy z Zatoki Phang-Nga na Wyspę Jamesa Bonda. Oczywiście najlepszym środkiem lokomocji…
Po drodze zwiedzamy lasy mangrove czyli namorzyny.
Rosną na przybrzeżnych płyciznach morskich. Lubią ochronę raf koralowych, zatok albo lagun. Wyglądają jak z bajki, zwłaszcza że żyją w nich maszerujące ryby (walking fish).
Przesiadamy się do kajaków i mamy wodny fitness…
„Połóż się!” – raz po raz woła nasz przewodnik. Po co? Żeby ocalić głowę. Warto, bo przed nami jeszcze tyle widoków! Dzień dobry, laguny!
W końcu jest: Ko Tapu (Wyspa Gwóźdź) – kryjówka czarnego charakteru Francisco Scaramangi z „Człowieka ze złotym pistoletem” czyli Bonda z 1974 roku. Od tamtej pory nazywana jest Wyspą Jamesa Bonda.
Czas na świątynię Su Wan Ku Ha, w której króluje wielki złoty Budda i przed którą królują małpy-cwaniary. Chwila nieuwagi i po moich orzeszkach…
W świątyni panuje przyjemny chłód. Budda łaskawym okiem spogląda na turystów.
A pewna pani myje włosy…
Ktoś się modli, ktoś dostaje błogosławieństwo od buddyjskiego mnicha, ktoś zapala kadzidełko, ktoś prosi o coś, o czym tylko on wie.
Tysiu, to był bardzo długi dzień. Byłeś bardzo dzielny!
Więcej na www.zingtravel.pl