Uwielbiam meble, które rosną razem z dzieckiem. Bo są racjonalne, eko i wcale nie muszą być nudne. No a poza tym trudno kupować ciągle nowe łóżko dla malca, który wydłuża się zupełnie nieproporcjonalnie do oczekiwań.
Zaczarowała mnie kolekcja Moon od Pinio. Dziecinna, ale nie lukrowana. Prosta i bardzo funkcjonalna: w pierwszych miesiącach życia malucha komoda może służyć jako przewijak, a łóżeczko to kilka opcji w jednym.
Najpierw ze szczebelkami, potem bez, bo można je zdemontować. Z obniżanym materacem. W końcu zamiast kojca dla malca, mamy wygodny mebel dla kilkulatka.
Z księżyca lądujemy w MINI. Nie za kółkiem, ale w dziecinnym pokoju. I znowu okazuje się, że mniej znaczy więcej. W kolekcji znajduje się wiele elementów, które można ze sobą łączyć tak, żeby spełniały potrzeby tych młodszych i tych trochę starszych.
Serce rośnie i nikt mnie nie przekona, że styl dla dziecka musi być infantylny i rozmydlony jak bańki.