Eko
0

16 maja 2018

Zupełnie nie fit blogerka

Zawsze się zastanawiałam, jak fit blogerki robią sobie selfie, na których zawsze dobrze wyglądają. Odpowiednia mina, białe zęby, świetna fryzura, idealna cera, ciało jak z okładki.

Zupełnie nie fit blogerka Beata

Spróbowałam. Na jednym zdjęciu wystaje mi brzuch. Na drugim mina bez sensu, że o fryzurze nie wspomnę. Widać bałagan w pokoju. Twarz w cieniu. Wory pod oczami.

Zupełnie nie fit blogerka Beata

Skąd one mają takie piękne światło?

Zupełnie nie fit blogerka Beata

Ok, spróbuję na zewnątrz. Ale… tak publicznie?! To może podczas biegania? Ale przecież to idiotyczne, jak będę stała na ścieżce w lesie i pstrykała sobie fotki. Muszę szybko, żeby nikt nie zobaczył! O matko, ile to pracy (bez make upu i fryzury, a jeszcze na to znaleźć czas?!), że o stresie nie wspomnę! Cholera, na zdjęciu widać głównie cień telefonu… Albo niepewny wyraz twarzy.

Zupełnie nie fit blogerka Beata

Wnioski:
  1. Nigdy nie zostanę fit blogerką (ale to akurat wiedziałam przed podjęciem próby fitblogerskiego selfie). Zwyczajnie nie miałabym na to czasu, że o innych czynnikach nie wspomnę.
  2. Podziwiam idealny look, który dla mnie jest nieosiągalny (spokojnie: dobrze mi z tym).
  3. Fit blogerki chyba są tak idealnie zbudowane i tak śliczne, że z każdej strony i o każdej porze dnia wyglądają perfekcyjnie.
  4. Uśmiecham się do moich niedoskonałości, pierwszy i ostatni raz wieszając pseudo fitblogerskie zdjęcia
  5. Będę dalej biegać potargana i bez make upu
  6. Dziewczyny, jesteście wielkie i niech tak pozostanie!
  7. A my, nie fit blogerki, też pozostańmy sobą.

Zupełnie nie fot blogerka Beata

PS To już mogę zjeść ciasteczko z czekoladą? Zjadłam trzy! 😃

Zupełnie nie fit blogerka Beata