Staram się unikać ludzi, którzy ciągle narzekają. Miałam takie koleżanki, miałam znajome, miałam nawet przyjaciółki. Długo je tłumaczyłam, bo długo miałam tendencję usprawiedliwiania świata. Ta miała trudne dzieciństwo, ta się pokłóciła z mamą, a tamtej nie lubi nowy szef. Tylko że to narzekanie nie było spowodowane jedną czy drugą sytuacją. Ono było permanentne. I zawsze znalazł się powód. Dużo pracy. Leniwy współpracownik. Odwołana wizyta u dentysty. Ból głowy.
Z wiekiem (daj Boże, że i z doświadczeniem) zrozumiałam, że tacy ludzie wysysają z nas energię. Ze mnie na pewno! Ze spotkań z nimi wychodziłam jak balonik, z którego zeszło powietrze i długo (albo w ogóle) nie miałam ochoty na kolejną wizytę. Wzbraniałam się, a moje ciało dawało mi sygnały: odpuść, uwolnij się.
Uwolnić się od koleżanki? Od przyjaciółki? Jak to?! Przecież to nosi znamiona zdrady!
Najpierw musiałam zrozumieć, na czym polega ta relacja: na wylewaniu w moim kierunku wszystkiego, co negatywne, obciążające, nie-takie, smutne, złe. To nie była relacja, to był jeden kierunek, zero informacji zwrotnej.
Jak długo można tłumaczyć takie zachowanie, tendencję, takie… coś?
Mam wrażenie, że niektórzy karmią się złymi emocjami, tak się w nich rozgoszczą, że nie zauważają, że deszcz już dawno przestał padać, a mapa pokazuje nam cztery drogi, którymi można dotrzeć do celu. I – uwaga – nie wszystkie są wyboiste!
Powoli wyzwalałam się z tych znajomości. Nie, nie było łatwo, ale za każdym razem czułam, jakby ktoś zdjął mi ciężar z pleców i uwolnił od kuli u nogi. Oczywiście spotykało się to z niezadowoleniem, brakiem aprobaty czy obrazą, ale… jak długo można żyć wedle oczekiwań innych?
Znacie książkę australijskiej pielęgniarki Bronnie Ware „Czego najbardziej żałują umierający?”. Bronnie znalazła szczęście i szkołę życia na oddziale opieki paliatywnej. To tam ludzie stojący na granicy śmierci, nauczyli ją jak żyć. Bez względu na swój status społeczny czy materialny, nie żałowali lepszej pozycji czy pieniędzy. Z rozmów z nimi jasno wyłaniała się tęsknota i żal, że za dużo pracowali, nie pozwolili sobie na bycie szczęśliwymi czy żyli wedle oczekiwań innych, a nie pragnień.
Nie narzekajmy więc, że wokół nas narzekają. Znajdujmy szczęście w małych rzeczach, które cieszą i często nic nie kosztują. I… wybierajmy sobie otoczenie. To ludzkie też. Bo nikt nie odda nam jednej straconej chwili. Jednego dnia czy godziny w otoczeniu tych, którzy zabierają nam energię i szczęście.